WSPOMNIENIA Z ZAKOPCA..!!!!! :(
Komentarze: 6
SOBOTA 31.01.2004 NIEDZIELA 1.02.2004
Raniutko sobie dziś wstałam i zaczęłam się dopakowywać i uprzątać swój pokój bo jeszcze dziś mieli przyjechać znajomi z Berlina, którzy wraz z nami wyruszali do ZAKOPANEGO. Zjedliśmy obiadek. I trzeba było się już powoli zbierać do drogi. Zbiórka była na rynku o 18,45 bo już o 19,00 był wyjazd. Moja kofaniutka MartynKa przyszła mnie pożegnać i dziękuje jej za to z całego serduszka KOCHAM CIE ANIOŁKU !!!!!
Na stacji w Choszcznie byliśmy gdzieś tak przed 19,40! Trochę poczekaliśmy na pociąg ale w końcu się zjawił niom i ruszyliśmy do Zakopca. Na początku drogi nie było żadnych problemów jechaliśmy bez żadnego opóźnienia. Ale rano dowiedzieliśmy się, że przed nami wykoleił się pociąg. Staliśmy chyba z półtorej godziny na jakiejś nieznajomej stacji. Później ktoś z kolei poinformował nas, że musimy się przesiąść do autobusu ten zaś zawiezie nas do Habówki a z Habówki do Zakopca pojedziemy już pociągiem miejskim. Exxtraa.. co nie? Mieliśmy bardzo duże opóźnienie i prawie pół straconego dnia. Gdy tylko dojechaliśmy szybko zakwaterowaliśmy się wszyscy. Pod prysznic, obiadek i wyruszyliśmy na miasto !
Byliśmy pod Wielką Krowią tak gdzie Adam Małysz w 2003 roku zajął I miejsce a w 2004 dwa II. Pooglądaliśmy puchary skoczków i poszliśmy na Krupówki. Dowiedzieliśmy się, że w środę na skoczni Pod Wielką Krokwią odbędą się skoki o PUCHAR KONTYNENTALNY. Po zakupach pojechaliśmy do domku na kolacje. Trochę pofazowaliśmy i trzeba było iść lulać bo jutro zapowiadał się ciężki dzień!
PONIEDZIAŁEK 02.02.2004
Dziś upragnione przez wszystkich NARTY !!!
Postanowiliśmy pojechać do sąsiedniej wioski do Murzasichle.
Jak niektórzy zobaczyli tą górę na której mieliśmy zjeżdżać to aż im się nogi ugięły i to jeszcze była ta mniejsza górka. W tamtym roku to byliśmy na tej większej. Ale teraz nie można było tam iść bo byli i tacy co pierwszy raz na nogach mieli narty.
Mi osobiście na początku też się spodobała, ale zjechałam pare razy i mi się znudziła(była za mało stroma) Wiec z połowa ekipy poszliśmy na ta większa. Tam dopiero zaczęła się jazda..!!! uuu.. szeroko było.... Pare razy się wywróciłam, ale to tylko dlatego, że mój tata chciał mnie nauczyć profesjonalnie skręcać, ale cos mi to nie wychodziło i chcąc czy nie chcąc zaliczyłam pare gleb ale... i tak było suppperrrr !!!!!!!!
Po nartach obiadek i poźniej czas wolny...prawie cały wieczorek przelżałam na łóżku jak nie żywa-byłam tak zmęczona. Dopiero później... zaczęło się robić ciekawie, ale o tym już tu nie będę pisała... hehe bo.... bo nie.... :P:P:P
WTOREK 03.02.2004-02-03
Dzisiaj druga seria.... białego szaleństwa na nartach. Dziś wycieczka podzieliła się na dwa obozy. Jedni pojechali na Kasprowy Wierch podziwiać krajobrazy a my ruszyliśmy znów na narty, ale już na większe góry: KOTELNICE I NA GUBAŁÓWKE!!!! > to była dopiero jassdaaa..!!!
Najpierw poszosowaliśmy na Kotelnice> to jest ta mniejsza górka (od Gubałówki) ma ona 1000 m !!! Zjeżdżałam na niej dwa lata temu. Ale jak ja teraz zobaczyłam to aż mi się gorąco zrobiło. Zjechałam raz, drugi, trzeci i już później było oki. Tylko nogi strasznie bolały bo z tych większych górek trzeba było jechać pługiem. Ale dało się wytrzymać. Po parunastu zjazdach należało się mały odpoczynek, bo jeszcze przed nami była GUBAŁÓWKA(1823m).
Niom i przyszedł czas na największą górę w mojej dotychczasowej jeździe na nartach. Na początku górki były dość małe i zjazdy mało strome ale później jak wjechaliśmy w ten trudniejszy odcinek drogi wtedy to już zaczęły się problemy.
Najgorsze było to, że zdarzył mi się mały wypadek. Tzn. p. Stefan we mnie wjechał:( Myślałam, że jakiś czołg mnie przejechał .!!! Hehehe
Podciął mnie od tyłu tak mocno, że aż mi się wiązania butów odpięły i wyskoczyłam z nart. Leciałam a narty zostały. Jak już wylądowałam narty były z 5 metrów z tyłu a ja nie czułam nóg L Miałam uczucie jakbym ich w ogóle nie miała L ale od razu położyłam się na stoku zaczęłam robić rowerek i masażyk. Po 10 minutach otrząsnęłam się i musiałam jakoś powoli zjechać> nie miałam innego wyjścia i powiem Wam, że zjechałam I JESTEM Z SIEBIE DUMNA, ŻE POKONAŁAM TAKA DUŻA GÓRĘ!!!!
ŚRODA 03.02.2004
Dziś mieliśmy iść na Morskie Oko a plany pokrzyżował nam deszcz i była straszna chlapa...wiec... poszliśmy sobie na KRZEPTÓWKI >tzn. do tego SANKTUARIUM które wybudowali górale dla papieża. Pozwiedzaliśmy trochę a późnej z buta uderzyliśmy na Krupówki. Później obiadek niom i szykowała się mała impreza. Linda miała urodziny. Wiec zaśpiewaliśmy jej sto lat, opchaliśmy się słodyczami i poszliśmy do pokoi. Hehe.. tam trochę się działo... ale później sytuacja została ustabilizowana...Trochę się powyłupialiśmy, pofazowaliśmy i było oki !!!
CZWARTEK 5.02.2004 PIĄTEK 6.02.2004 !!!
Niom i dziś już był wyjazd! Wstaliśmy gdzieś tak o 9,00 a o 10,00 już było śniadanko. Po śniadaniu częściowe pakowanie i później na krUpÓwKi. A na Krupówkach miałyśmy czas wolny wiec z Lilką zaczęłyśmy szaleć. Odwiedziłyśmy chyba wszystkie sklepy jakie tylko były, ale naszym najważniejszym celem było odwiedzić sklep NICI i najkofańszy sklep z MiSiAMI- ...jejjqqq.... jak tam weszłam to nie wiedziałam na co mam patrzeć. Tam to wszystko było takie słodziutkie, że ohohoh....!!! Musiałam coś tam kupić bo aż żal bez żadnego misia z stamtąd było wyjść. Zakupków i pamiątek trochę nakupowałyśmy i już o 13,30 była zbiórka przed Mc`Donaldem. Wszyscy obkupieni w różne pamiątki ruszyliśmy do autobusu. O 15,00 był już obiadek i później dalsze pakowanie. Z domku wyjechaliśmy o 18,45 bo pociąg mieliśmy hm... przed 20 ale trzeba było na stacji być wcześniej bo jeszcze bilety musieliśmy kupić!!! Gdzieś tak z godzinę przed wyjazdem z domku. Chłopaki usłyszeli w radiu, że pociąg się wykoleił na trasie KRAKÓW-ZAKOPANE> nie no kaszana....nie wiedzieliśmy co mamy robić. Czy czekać aż usuną szkody czy jechać na ryzyko i czekać w pociągu. I pojechaliśmy na ryzyko na szczęście nie było aż tak dużego opóźnienia jak w drodze do Zakopca. W pociągu prawie cała noc przespałam i to dobrze bo mi szybko zleciało.
Ale się rozchorowałam. Jak wstałam rano to nic nie mogłam powiedzieć> tak mnie gardło bolało, masakra..L
W domku byłam gdzieś tak o 11,00 i od razu poszłam spać. Spałam prawie cały dzieńLL Wstałam gdzieś tak o 17,00 i wtedy pojechałam do lekarza jak się okazało... mam nie doleczoną anginę L Nie wiem czy pamiętacie gdzieś tak z 2-3 tygodnie temu miałam wenflon i zastrzyki. Dostałam tylko 10 dawek i leczyłam anginę tylko przez 5 dni a powinnam przez1 0 niom i kaszana teraz znów jestem chora. Ale wiecie co jest w tym najgorsze, że byłam u lekarza po tych zastrzykach i nic mi nie przepisał żadnych leków bo stwierdził, że już jestem zdrowa a powinnam jeszcze przez jakieś 5 dni dostawać antybiotyk nie już dożylnie ale doustnie. Niom i teraz musze cierpiec
I TAK NA KONIEC CHCIAŁAM PODSUMOWAC, CHOĆ NIE BYŁO ZE MNĄ TYCH NAJKOFAŃSZYCH OSÓBEK TO I TAK BAWIŁAM SIĘ SUPER.. I TERAZ JUŻ NIE ŻAŁUJE, ŻE POJECHAŁAM !!! J
Dodaj komentarz